Witajcie Moi Mili :) W piątek rezonans zniosłem dość dobrze poza tym, że wenflon
udało się złożyć za drugim razem co nie było zbyt przyjemne. Tak jak pisałem
już wcześniej apetyt mi dopisuje więc udałem się na znakomity obiad do mojej
ulubionej restauracji „Smaki Mamy” w Chorzowie. Gdy wróciliśmy do domu zjadłem
jeszcze porcje lodów. Ponieważ gry komputerowe sprawiaj mi niesamowitą radość
postanowiłem, że cały wieczór spędzę przed komputerem. W sobotę ledwo otworzyły
mi się oczy a pomyślałem sobie, że dzisiaj będę ćwiczył jazdę samochodem zasiadając
do kierownicy do gier. Zmieniając biegi i wciskając pedała czuję się jakbym
jechał prawdziwym samochodem. To niesamowita frajda. Sobota była dniem
leniuchowania i beztroskiej zabawy do momentu aż przyjechała do mnie moja
siostra Marta. Bardzo ją kocham ale tak często mnie wnerwia, że się ostro
spieramy. W sobotę powiedziała mi, że niedługo zostanę zakładnikiem
komputerowym i żebym wyluzował z tym komputerem. Nie było wyboru. Musiałem się
ubrać i iść na spacer. Pogoda wiosenna więc było bardzo przyjemnie. Dzisiaj
pojechałem z mamą na Jasną Górę. Byłem tam pierwszy raz. Trudno mi opisać
emocje oraz atmosferę, które tam przeżyłem szczególnie podczas odsłonięcia
obrazu. Miałem wrażenie, że jestem w magicznym, niezwykłym miejscu!
Uczestnicząc w mszy świętej modliłem się o swoje zdrowie i wszystkich chorych
dzieci. Bardzo chciałem zobaczyć szopkę. Mogę powiedzieć tylko tyle: Jest
cudowna !!!!!!!!!! Wśród wielu zwierząt, które tam były widziałem kangura. Niestety
z powodu zakazu nie zrobiłem żadnych zdjęć. Gdy wróciłem byłem bardzo zmęczony
i głodny aż tak, że opychałem się do samego wieczora.
Jednym z w wielkich odkryć 2013 roku jest to, że choroby nowotworowe udaje się leczyć z bardzo dobrym efektem immunologicznie. Tym samym wzrastają moje wielkie nadzieje i szanse na dalsze życie. W moim przypadku leczenie immunologiczne to piąty etap leczenia neuroblastomy. W Polsce są cztery etapy leczenia tej choroby, które ja już przeszedłem. Jedyną szansą dla mnie na leczenie immunologiczne jest wyjazd do Niemiec. Koszt takiego leczenia wynosi 600 tysięcy złotych dlatego też jest organizowana pomoc finansowa dla mnie w różnej postaci. Muszę Wam jeszcze wspomnieć o mojej siostrze Marcie, która bardzo mnie wspiera w walce z chorobą i pomaga mi w zbieraniu pieniędzy. Jest moim zbieraczem w fundacji siepomaga.pl . 22.12.13r zorganizowała pomoc charytatywną dla mnie. Kwestując rozdawała bombki, które sam wykonałem i drobne ozdoby choinkowe. Udało się zgromadzić kwotę 1526,50zł która została przelana na fundacje www.siepomaga.pl/ratujmy-zycie-kuby . Z całego serca wszystkim serdecznie dziękuję za dotychczasową pomoc. Jutro jadę do Chorzowa na badania i heparynizację ‘browiaka’. Mam nadzieje, że wszystko będzie w porządku. Idę już spać. Odezwę się w Sylwestra. Kuba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz