Witam Was Moi Kochani! Sam nie wiem, od czego mam
zacząć, bo wcale nie jest mi do śmiechu.. :/ Tak jak Wam pisałem udałem się do
Chorzowa na kolejny cykl chemii. Tam też okazało się, że będzie to troszkę
łagodniejsza chemia niż poprzednia. Dzięki
temu pełen radości i wielkich nadziei przed długim weekendem przyjechałem do
domu. Głowa pełna planów i marzeń o grillowaniu i spędzaniu czasu na świeżym
powietrzu spełzła na niczym. Jak pech to pech! Pogoda była fatalna! :/
Wszystkie moje plany więzły w łeb! Nie wiedziałem czy się złościć czy płakać :/
Jedyny szczęśliwy dzień to ostatni ciepły dzień przed weekendem, który
spędziłem na działce. Było fantastycznie i superrrrowooo…!!!! Po skończonych
pracach wybrałem się na przepyszną zapiekankę! Była ogromna! :) Zjadłem ją całą
ze smakiem :) Wiadomo co to znaczy świeże powietrze :D Dni świąteczne
przeminęły szybko :( Od poniedziałku znowu lekcje :( Poszło mi świetnie i byłem
z siebie zadowolony :) Radość i szczęście trwały bardzo krótko bo spotkała mnie
bardzo przykra niespodzianka :) Na skórze zaobserwowałem u siebie dziwne plamki
różnej wielkości, których z każdą chwilą przybywało coraz więcej. Początkowo
myślałem, że to sprawka tej chemii. Gdy przyjechała moja Ciocia okazało się, że
sprawa jest bardzo poważna. Po godzinie 19 pojechaliśmy szybko do szpitala na
badania. Wyniki okazały się fatalne i musiałem natychmiast jechać do Chorzowa
:( Chciało mi się płakać i bardzo się bałem. Plamek było coraz więcej i
więcej.. O 1 w nocy musiałem mieć przetaczane płytki. Byłem bardzo słaby i
zmęczony. Dzisiaj rano okazało się, że płytki trochę się podniosły, ale muszę
mieć jeszcze przetoczoną krew. Obecnie czuję się już lepiej. Płytki i krew to
naprawdę świetne dopalacze. Na ile mi wystarczą nie wiem. Z niecierpliwością
czekam na jutrzejsze wyniki badań. Chciałbym bardzo żeby, choć trochę się
poprawiły. Aha. Zapomniałem Wam jeszcze powiedzieć, że leże na reżimie. To tyle
tych radosnych wiadomości.. Odezwę się do Was wkrótce.
Pozdrawiam.
Wasz Kuba
Pozdrawiam.
Wasz Kuba
Mocno trzymam za Ciebie kciuki.
OdpowiedzUsuń